tag:blogger.com,1999:blog-11069095150874946202024-03-13T00:56:46.919+01:00Mateusz Marcin LembergBlog okazjonalnego pisarza. M.M.Lemberghttp://www.blogger.com/profile/07046356475985395243noreply@blogger.comBlogger57125tag:blogger.com,1999:blog-1106909515087494620.post-69600150225818069442018-04-20T20:34:00.001+02:002018-04-20T20:34:51.185+02:00TargiBędę tam na Was czekał.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtdgXnULHM2Sa_Vk9Vt0Oi2csAofDKwGnyHIvk883TCbJAQTVv2WVug1kbIUClvnuEE8G-6lkX_i8csTMDPWOC0RbWp_DsdsSBL3J2kxB0nVJ2QwKZURB5SuguuinAra9x_81WWjmzzRaL/s1600/prom.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="669" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtdgXnULHM2Sa_Vk9Vt0Oi2csAofDKwGnyHIvk883TCbJAQTVv2WVug1kbIUClvnuEE8G-6lkX_i8csTMDPWOC0RbWp_DsdsSBL3J2kxB0nVJ2QwKZURB5SuguuinAra9x_81WWjmzzRaL/s400/prom.jpg" width="278" /></a></div>
M.M.Lemberghttp://www.blogger.com/profile/07046356475985395243noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1106909515087494620.post-75342038890657991672018-04-19T18:03:00.002+02:002018-04-19T18:03:48.836+02:00Polecajka<a href="http://oddeskidodeski.com.pl/dom-w%C4%99%C5%BCy.html">Strona "Domu węży" na witrynie Wydawnictwa Od Deski do Deski.</a> Polecam jednak nie tylko siebie, ale i inne książki, a zwłaszcza serię "Na F/aktach" oraz książki Szefa. Tomasz Sekielski wykonał kawał dobrej roboty, także jako lektor. Zwracam też uwagę na doborowy skład Autorów.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-hdNGMZSnzLYm44WedvyIImm8fel1lHukdH9YJMoNhERpExZ54mutwbzcMwi1Z2DTtjv5jf3Qw2byAttgw0tF7-mglwv6E-c8hLHytTi8BV6mXl0hPqlZfqSBIhaUhdLt8e2y6nJEcAHO/s1600/Zrzut+ekranu+2018-04-19+o+17.58.41.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="1068" height="215" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-hdNGMZSnzLYm44WedvyIImm8fel1lHukdH9YJMoNhERpExZ54mutwbzcMwi1Z2DTtjv5jf3Qw2byAttgw0tF7-mglwv6E-c8hLHytTi8BV6mXl0hPqlZfqSBIhaUhdLt8e2y6nJEcAHO/s320/Zrzut+ekranu+2018-04-19+o+17.58.41.png" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbQPTZ3niOdOjCPz7GTiE0CcRISBIsgZYUeQ5aGYcXcN7dUI2dUTyLjO9_Bez_yMmYvpjuiM5jujwc3fuZdmQRsO-15vI1_IDU-PpHb30H65npScCANhOW1kIRMUBmIt1Dliht2-xOy3ap/s1600/Zrzut+ekranu+2018-04-19+o+18.00.57.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="757" data-original-width="1353" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbQPTZ3niOdOjCPz7GTiE0CcRISBIsgZYUeQ5aGYcXcN7dUI2dUTyLjO9_Bez_yMmYvpjuiM5jujwc3fuZdmQRsO-15vI1_IDU-PpHb30H65npScCANhOW1kIRMUBmIt1Dliht2-xOy3ap/s320/Zrzut+ekranu+2018-04-19+o+18.00.57.png" width="320" /></a></div>
<br />M.M.Lemberghttp://www.blogger.com/profile/07046356475985395243noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1106909515087494620.post-55239574364062896962018-04-19T17:43:00.001+02:002018-04-19T17:43:05.100+02:00KalandrowanieKsiążka "Dom węży" będzie niosła ze sobą nie tylko ekscytującą treść, ale też interesujące doznania fizyczne. Będzie ciekawym przedmiotem, a więc - mimo, że ma być szybko dostępna w formie elektronicznej, warto ją mieć w pierwotnej formie. Po to, aby trzymając w dłoniach czuć łuski na okładkowym Uroborosie. Fachowo proces, któremu została poddana wydrukowana wcześniej okładka nazywa się kalandrowaniem. Polega on na nadawaniu płaszczyźnie papieru dowolnych, trójwymiarowych struktur. Zdjęcie dzięki uprzejmości Anny Sekielskiej.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEzzNmVGrxuhz-AGoj_v0kyqSM0MG36GgxpGPtqWOWKcfD_iBtyZfxON_MpPoc8LKilZL_1YZaSUJNwD04j9zF-F1pIo6vfLydzWZeBjrM2KFiJk8iOA3WQnEdwFHR5CCxP_In7s0WD2f9/s1600/IMAG0290.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="897" data-original-width="1600" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEzzNmVGrxuhz-AGoj_v0kyqSM0MG36GgxpGPtqWOWKcfD_iBtyZfxON_MpPoc8LKilZL_1YZaSUJNwD04j9zF-F1pIo6vfLydzWZeBjrM2KFiJk8iOA3WQnEdwFHR5CCxP_In7s0WD2f9/s320/IMAG0290.jpg" width="320" /></a></div>
M.M.Lemberghttp://www.blogger.com/profile/07046356475985395243noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1106909515087494620.post-38033412688412264702018-04-10T22:47:00.001+02:002018-04-10T22:47:21.839+02:00Obiecane streszczenieOto więc streszczenie akcji książki. Jąż wrfg mnoówpą qbfxbanłlz, manxbzvpvr manwąplz nangbzvę yhqmxvrtb pvnłn, jvr wnx mnqnć śzvregryal pvbf. Yrzoret an xbyrwalpu xnegnpu xerśyv anz śjvng młl, crłra bqenżnwąplpu yhqmv, qyn xgóelpu maępnavr fvę wrfg sbezą anwyrcfmrw ebmeljxv, mn xgóeą cłnpą avrznłr cvravąqmr. Qb grtb jcebjnqmn qbń zężpmlma, xgóelpu „bcvrxn\" avr zn avp jfcóyartb m cbzbpą v pmhłbśpvą, n boanżn vpu cneglxhynear nzovpwr. Cbjvrść qyn bpmrxhwąplpu zbpalpu jenżrń, fcvfnalpu fhtrfgljalz, węqealz węmlxvrz. Wrfg wnx tłęobxv fra, m xgóertb ceóohwrzl fvę bohqmvć, wrqanx wnxnś avrjlgłhznpmnyan fvłn oybxhwr wnxvrxbyjvrx ceóol jlwśpvn m uvfgbevv, xgóeą frejhwr anz Yrzoret. Mynav cbgrz, jfgemąfnav fcnmznzv, oęqmvrzl ceóobjnyv fvę bohqmvć. Ormfxhgrpmavr. <br />
Trzeba złamać kod, ale to raczej nie problem, co? ;-)M.M.Lemberghttp://www.blogger.com/profile/07046356475985395243noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1106909515087494620.post-37207361201555098572018-04-10T22:34:00.000+02:002018-04-10T22:34:00.117+02:00Szanowni Czytelnicy!Ponieważ zbliża się premiera nowej książki, a ja, jak ten dureń w styczniu skasowałem swoją domową stronę (a po co pisarzowi strona?) a do tego włączyłem promocję na fejsie, która okazała się nie reklamówką mojego profilu tamże, tylko reklamówką strony, której nie miałem (więc wrzuciłem adres tego bloga) - no okazało się, że trzeba w tempie ekspresowym zreanimować mojego bloggera. Więc niniejszym wrzucam post - tak na rybkę, wiem, że raczej tu Państwo nie zaglądacie. I nie żebym żałował, jakakolwiek aktywność czytelnicza tutaj odciągnie mnie od pisania, na które i tak nie mam zbyt wiele czasu. Ale ponieważ sprawy wyglądają tak jak wyglądają, muszę zaserwować zbłąkanym blogowym owieczkom coś ekstra. Może na początek spoiler do nowej książki - mianowicie kto zabił? A nie, to nie, przesadziłem. Zwłaszcza, że Dom węży - co za świetny tytuł, prezent od, że tak powiem, Szefa, nie jest klasycznym kryminałem. Tylko... Ciekawi dowiedzą się w następnym poście. Który umieszczę za jakieś pięć sekund.M.M.Lemberghttp://www.blogger.com/profile/07046356475985395243noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1106909515087494620.post-80294807018864143462015-10-05T06:48:00.000+02:002015-10-05T06:49:36.082+02:00Polowanie na Mao Tse Tunga<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://image2.findagrave.com/photos/2007/49/17988582_117191724697.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://image2.findagrave.com/photos/2007/49/17988582_117191724697.jpg" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
Polowanie na Mao Tse Tunga.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Siedemnastu członków załogi poległo w walce. Ci, którzy
przeżyli znaleźli Bonda pod pokładem, leżącego we własnej krwi z kilkoma ranami
od szrapneli. Został trafiony w nogi i plecy, w czasie ataku na rzece Jangcy,
na jednostce H.M.S. Ametyst, na którą został zaokrętowany wiosną 1949 roku w
Hong Kongu. </div>
<div class="MsoNormal">
Marynarz George Hickinbottom nie mógł uwierzyć własnym
oczom. To on wprowadził Bonda na pokład, pokazał mu jego koję. </div>
<div class="MsoNormal">
- Bond, nie możesz tak po prostu umrzeć. Nie złapaliśmy
przecież jeszcze Mao Tse Tunga! Siedzi pod pokładem i zżera nasze zapasy! </div>
<div class="MsoNormal">
Bond poruszył długimi wąsami. George na własnych rękach
zaniósł go do pokładowego lekarza. </div>
<div class="MsoNormal">
Jak wiadomo, każdy Bond ma swojego przełożonego, nazywanego
M. Od kilku filmów M. jest płci żeńskiej. Agent Jej Królewskiej Mości, o którym
pisałem na wstępie, mimo, że tak naprawdę nie nazywał się Bond, a do tego wcale
nie był człowiekiem, tylko kotem też miał swoją M.</div>
<div class="MsoNormal">
Przyjaciele nazywali ją Mia. Urodzona w Londynie w 1870 roku
jako córka pastora Wolnego Kościoła, najstarsza z jego ośmiu dzieci, wyrosła na
bystrą i pewną siebie młodą kobietę, która nigdy nie bała się wypowiadać swoich
poglądów. Pod wpływem gorącej wiary, pragnąc wspomóc rodzinę, postanowiła
znaleźć sobie posadę. Od kobiet z jej klasy w tamtych czasach nie oczekiwano
pracy zarobkowej, jednak Mia za nic miała konwenanse i otworzyła studio
nagraniowe, które przyciągnęło wielu znanych współcześnie twórców. </div>
<div class="MsoNormal">
W wieku 28 lat poślubiła kuzyna, Arnolda Dickina, ambitnego
księgowego, pod jego wpływem zrezygnowała z pracy na rzecz prowadzenia domu. Para
wiodła aktywne życie towarzyskie, przez ich salon przewijała się londyńska
elita: przemysłowcy, politycy, urzędnicy. Jednak brak pracy zarobkowej
pozostawił w sercu Marii pustkę, którą niebawem miała wypełnić. Zaangażowała
się w akcje charytatywne. Odwiedzając ubogie rodziny East Endu zwróciła
szczególną uwagę na złe traktowanie zwierząt. Poruszał ją widok ulicznych psów,
często ciągnących za sobą złamane kończyny, chorych z niedożywienia kóz i
królików w przydomowych ogrodach, osłów i koni pracujących ponad miarę dla sprzedawców
warzyw i handlujących węglem domokrążców. </div>
<div class="MsoNormal">
W wydanej później książce „Płacz zwierząt” napisała:</div>
<div class="MsoNormal">
„Cierpienie i nieszczęście tych biednych, opuszczonych istot
w przeludnionych rejonach miasta stało się dla mnie olśnieniem. Nie miałam o
tym pojęcia, odczułam nie dającą się znieść rozpacz”.</div>
<div class="MsoNormal">
Wybuchła Pierwsza Wojna Światowa. Maria zaangażowała się w pracę
mającą poprawić straszne warunki życia zwierząt w dzielnicy Whitechapel w
Londynie. Postanowiła otworzyć lecznicę, gdzie biedni mieszkańcy East Endu
mogliby otrzymać pomoc dla swoich chorych lub rannych podopiecznych. Nie
zważając na sceptycyzm elit w niedzielę 17 listopada 1917 roku otworzyła w
piwnicy poradnię. Okazała się takim sukcesem, że nieomal natychmiast Maria musiała
poszukać większej siedziby. W ciągu sześciu lat działalności ta niezwykła
kobieta zaprojektowała i wyposażyła pierwszą mobilną lecznicę a wkrótce całą
flotę karetek, które działały na terenie całego kraju. </div>
<div class="MsoNormal">
Sukces zwrócił uwagę Królewskiej Izby Lekarzy Weterynarii
oraz Ministerstwa Rolnictwa. Zapewniając darmowe leczenie zwierząt biedoty i przyuczając
pracowników organizacja PDSA (od People’s Dispensary for Sick Animals, czyli
mniej więcej Powszechna Pomoc dla Chorych Zwierząt) stała się groźną
konkurencją dla prywatnych praktyk. </div>
<div class="MsoNormal">
Ugoda z zawodowymi lekarzami weterynarii doprowadziła do
zaakceptowania działań założonej przez Marię organizacji, pod warunkiem
podporządkowania się ustawom wydanym przez Parlament, które uregulowały
działalność charytatywną na rzecz zwierząt. </div>
<div class="MsoNormal">
Z inicjatywy PDSA w czasie Drugiej Wojny Światowej w centrum
Londynu powstał niezwykły klub, którego żaden członek nie był człowiekiem.
Allied Forces Mascot Club (Klub Maskotek Zjednoczonych Sił) przyjmował tylko
niezwykłe zwierzęta, takie, które odegrały ważną rolę w działaniach wojennych.
Należały doń psy, kozy, ptaki, małpy i lis. Każdy członek AFMC miał prawo do
noszenia specjalnej klubowej plakietki – nawiązującej do odznak wręczanych
kombatantom, ale dla szczególnie zasłużonych stworzeń przewidziano coś
specjalnego. </div>
<div class="MsoNormal">
Aby uhonorować pracujące u boku ludzi w armii i innych
służbach istoty zdecydowano się na ustanowienie specjalnego odznaczenia, odtąd
nazywanego Medalem Dickin. Była to obramowana motywem wieńca laurowego brązowa
plakietka z dwoma napisami: „Za waleczność” oraz „My także służymy”. Odznaczone
zwierzęta musiały wykazać się „rzucającą się w oczy odwagą i oddaniem w służbie
w Armii lub Obronie Cywilnej” Od początku istnienia medal ten znany był na
świecie jako zwierzęcy Krzyż Wiktorii. Odznaczono nim w ciągu 70 lat 63
zwierzęta zaangażowane do walki z wrogiem w wielu krajach na całym świecie: konie,
psy, jednego kota oraz ptaki. </div>
<div class="MsoNormal">
Pierwszymi uhonorowanymi były gołębie pocztowe, wysłane, aby
pomóc w zlokalizowaniu pozycji załóg zestrzelonych samolotów. Ostatnie medale
wręczono psom szukającym min w czasie wojny w Zatoce Perskiej i Afganistanie,
oraz uczestniczącym w operacji ratunkowej po tragedii jedenastego września. </div>
<div class="MsoNormal">
Owym jedynym kotem był Simon. Szczury w gorącym klimacie południowej
Azji mnożyły się jak na potęgę, pustosząc i zanieczyszczając skromne zapasy
Ametysta. Zdolności łowcze Simona były teraz potrzebne jak nigdy dotąd. Lekarz
wyjął z ran na ciele kota cztery odłamki. Nasz Bond szybko wrócił jednak do
zdrowia. Jego forma zdawała się lepsza niż przez incydentem na Jangcy. Wreszcie
rozprawił się z największym złodziejem na pokładzie, grubym osobnikiem
nazywanym przez marynarzy Mao Tse Tungiem. Po tym osiągnięciu Simon dostał
awans na stopień starszego szeregowego. Zgodnie z rozkazem króla Jerzego VI
otrzymał też specjalną wstążkę Klubu Chińskiej Floty, a jego zdjęcie ozdobiło
okładkę magazynu Time. Komisja AFMC nominowała Simona do Medalu Dickin.
Niestety nie doczekał uroczystości. W czasie kwarantanny, którą musiał przebyć
po przypłynięciu z Hong Kongu, jak każde przywożone na Wyspy zwierzę, zmarł na
wirusowe zapalenie jelit. Był wciąż młodym kotem, jednak rany odniesione na
pokładzie Ametysta osłabiły jego organizm. </div>
<div class="MsoNormal">
W następnych odcinkach cyklu poznamy historie innych odznaczonych
Medalem Dickin zwierząt. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
Korzystałem z książki Davida Longa „Animal Heroes” oraz
informacji na stronie PDSA. Zdjęcie z: http://image2.findagrave.com/photos/2007/49/17988582_117191724697.jpg</div>
M.M.Lemberghttp://www.blogger.com/profile/07046356475985395243noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1106909515087494620.post-3204657774215644292015-10-01T19:43:00.000+02:002015-10-01T19:43:16.525+02:00Nie mogę obiecać zupełnej regularności, ale za to już niedługo - jak tylko skończy się gorączka związana ze spotkaniem autorskim (patrz plakat) - opublikuję kilka tekstów głównie poświęconym dzielnym zwierzętom.<br />
A na razie - czas Mennicy. Premiera odbyła się 10 września 2015, wielkimi krokami zbliża się wieczór autorski w Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa w warszawskich łazienkach.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhx0xdpN2K_QqnlffoaS9TiZmpcaSq37tCtglHdTIt_eTezQ8VhZ0CVhFWG95AkbZzoGNoMNVnFrM_vXgjcHrG_i2brMpFw7IJd6dbcm6udHCk_S3jfNrJM-yFezomKB6b2pmnwFrtJ-PdD/s1600/PLAKAT.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhx0xdpN2K_QqnlffoaS9TiZmpcaSq37tCtglHdTIt_eTezQ8VhZ0CVhFWG95AkbZzoGNoMNVnFrM_vXgjcHrG_i2brMpFw7IJd6dbcm6udHCk_S3jfNrJM-yFezomKB6b2pmnwFrtJ-PdD/s320/PLAKAT.jpg" width="227" /></a></div>
M.M.Lemberghttp://www.blogger.com/profile/07046356475985395243noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1106909515087494620.post-80375482017132377282014-08-26T10:20:00.001+02:002015-03-02T06:18:01.328+01:00Patron<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguXpZaKSo2MrJtElv7ZasHigcnE_gYwVQpERR0D6Z4AEMhB_kT7Xc086mz0XRrjx18KN9Fd3Bra4TKLmpLKLHe8_iLGoQj6aUKEouxnpF0HNiDisRLPQVAGeXOCyMudbgznMZ8mf__2s80/s1600/Patron+(1).jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguXpZaKSo2MrJtElv7ZasHigcnE_gYwVQpERR0D6Z4AEMhB_kT7Xc086mz0XRrjx18KN9Fd3Bra4TKLmpLKLHe8_iLGoQj6aUKEouxnpF0HNiDisRLPQVAGeXOCyMudbgznMZ8mf__2s80/s1600/Patron+(1).jpg" height="320" width="240" /></a></div>
Wkrótce (09.10.2014) nowa książka - kontynuacja przygód Witczaka, Tymańskiego i Cynowskiej - czyli "Patron". <br />
<br />M.M.Lemberghttp://www.blogger.com/profile/07046356475985395243noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1106909515087494620.post-22415093448274571072014-04-04T12:50:00.000+02:002014-08-26T10:17:25.869+02:00Recenzje"Zasługa nocy" ma już za sobą kilka tygodni na rynku. Pozwolę sobie przytoczyć tu parę recenzji, mam nadzieję, że Autorzy nie będą mi mieli tego za złe. Bardzo dziękuję Wszystkim za uwagę, czas i ślad. Być może zabłąkany Czytelnik trafi na blog Lemberga i wszystkie te oceny sprawią, że zdecyduje się spędzić kilka godzin w świecie Witczaka, Cyny i Hifa.
<br />
<br />
Pierwsza recenzja ukazała się na portalu Zbrodnicze siostrzyczki, została napisana przez Autorkę m.i. niezrównanej "Ofiary Polikseny" Martę Guzowską.
<br />
<br />
<center>
Trójca czyli Zasługa nocy</center>
<br />
<br />
<br />
Kiedy lat temu wiele, oj wiele, uczestniczyłam w kryminalnych warsztatach literackich we Wrocławiu, rozpętała się dyskusja na temat tego, co powinno stanowić punkt wyjścia dla dobrego kryminału. Wiele osób twierdziło, że zagadka, ale liczna była też grupa tych, którzy uważali, że bohater. Naprawdę dobry, nietuzinkowy bohater. Ja byłam w tej drugiej grupie i chociaż nie udało nam się przekonać oponentów, do dziś jestem przekonana, że dobry bohater to podstawa kryminału. „W zagadkach” wszystko już było, chociaż można stare historie opowiedzieć na nowe, brawurowe sposoby. A „w bohaterach” jeszcze niejedno da się zrobić. Dowiodła tego Kasia Puzyńska tworząc niezapomnianą Klementynę Kopp, o której pisałam niedawno. A teraz po raz kolejny moją tezę udowadnia Mateusz M. Lemberg, który w „Zasłudze nocy” stworzył nie jednego intrygującego bohatera, ale trzech. A właściwie troje.
<br />
<br />
Witczak, zwany Zero. Tymański zwany Hif. I Cynowska zwana Cyna. Troje policjantów, zespól do rozwiazywania kryminalnych zagadek. Zero to emocjonalny popapraniec, uczuciowy burdelarz, który mieszka w jednym domu z kobietą, niegdyś kochanką, obecnie cholera wie kim. Hif, najbardziej życiowo poukładany z nich wszystkich (a może to tylko pozory), aktualnie utrzymanek pewnej dziennikarki, bo swoje niewielkie policyjne dochody przeznacza na alimenty. I Cyna, klnąca wspak lesbijka, w stałym związku z dziewczyną, z którą właśnie chce mieć dziecko.
<br />
<br />
Jeśli idzie o zagadkę, to Lemberg też staje na wysokości zadania. A właściwie zagadki, bo, podobnie jak głównych bohaterów, jest ich trzy.
<br />
<br />
Zagadka pierwsza: w częściowo opuszczonej kamienicy na Koszykowej w Warszawie na czwartym piętrze otwarte jest okno. Wlatują przez nie wrony. Gospodyni, która wiele już w życiu widziała, ale takiego dziwu jeszcze nie, zawiadamia policję. Trochę czasu zajmuje jej przekonanie funkcjonariuszy, żeby ruszyli cztery litery i pofatygowali się sprawdzić, ale kiedy wreszcie to zrobili mogli być pewni, że widoku nie zapomną. Facet na łóżku był już częściowo rozdziobany. Patolog potwierdził, że wrony napoczęły go jeszcze za życia. Dlaczego się nie bronił?
Zagadka druga: ktoś podprowadza policyjną broń przeznaczoną na złomowanie. Jeden z takich egzemplarzy, złożony zresztą z kilku, trafia w ręce Gucia, dorosłego syna kobiety z którą mieszka Zero. Jak?
Zagadka trzecia: kto stoi za grupą organizującą castingi, rzekomo do filmu, a w rzeczywistości do agencji towarzyskiej? Dlaczego ludzie ci są na tyle potężni, żeby grozić Cynie i jej dziewczynie.
Lemberg znakomicie splata trojkę bohaterów z trzema zagadkami (a „Zasługa nocy” to jego debiut!). Prywatne problemy przeszkadzają im w pracy, problemy w pracy – w życiu. Śledztwo kuleje z braku dowodów. Warszawa i okolice to głównie odrapane mury. Policjanci wchodzą wkurwieni. A na końcu, chociaż rozwiązują wszystkie trzy zagadki, wcale nie czują się zwycięzcami. Czują się pokonani.
Doskonały język. Trzymająca w napięciu akcja. Niebanalne rozwiązanie zagadki. Prawdopodobna psychologia. I jeszcze do tego Trójca.
Zbrodnicze Siostrzyczki gratulują debiutu! I czekają na dalszy ciąg przygód Trójcy.
Pochwała ze strony Zbrodniczych siostrzyczek czyli Marty Guzowskiej, Agnieszki Krawczyk i Adrianny Michalewskiej to zaszczyt! M.M.Lemberghttp://www.blogger.com/profile/07046356475985395243noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1106909515087494620.post-11799810593147847202014-03-14T07:42:00.000+01:002014-03-14T07:42:36.544+01:00ZeroPierwsze zdanie o głównym bohaterze Zasługi, Witczaku: <br><br><center>"Komisarz policji zwany przez podkomendnych Zerą". </center> <br><br>Do zaskoczonych odmianą pseudonimu kieruję wyjaśnienia pani Anny Mirkowskiej, odpowiedzialnej za korektę. Otóż pseudonimy zakończone na -o odmieniamy tak jak zakończone na - o nazwiska. Czyli występujące w książce "Zero" i "Masło" odmieniamy tak jak nazwisko Ziobro. M.M.Lemberghttp://www.blogger.com/profile/07046356475985395243noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1106909515087494620.post-56318002214531990122014-03-14T07:31:00.001+01:002014-03-14T07:31:23.192+01:00Witam szanownych CzytelnikówDotąd blog ten prowadziłem sobie a muzom, czasem przydawał się taki oddech od innych zajęć. Podejrzewam, że po ukazaniu się "Zasługi nocy" w księgarniach znajdą się Czytelnicy, którzy zechcą tu zajrzeć. Witam serdecznie. Zaznaczę na wstępie, że nie jestem blogerem, nie ma tu codziennych aktualizacji. Postaram się jednak regularnie dodawać post. Oczywiście informacje o książce i o mnie można jeszcze znaleźć na zasluganocy.pl i na facebooku. M.M.Lemberghttp://www.blogger.com/profile/07046356475985395243noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1106909515087494620.post-38074488291162451602014-02-20T15:50:00.001+01:002014-02-20T15:50:50.473+01:00Malicka?Prokurator Malicka, ambitna profesjonalistka, pełna ciepła mimo nieudanego związku z oficerem służb wewnętrznych.
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0piQGV7hhvckoW6X7iOYkpDoxMUYTmJ1TN_fITYtzlgHKIXKHjBqrv5eTc9W0RqxT-Cx0RfTJk7HNnin-MFRIctDaOATl-gWP89De8SG5ZT55UuOVWRryGp6AFQwxR-u2gziwbCgudFuD/s1600/000012P9LPSTRCHD-C116-F4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0piQGV7hhvckoW6X7iOYkpDoxMUYTmJ1TN_fITYtzlgHKIXKHjBqrv5eTc9W0RqxT-Cx0RfTJk7HNnin-MFRIctDaOATl-gWP89De8SG5ZT55UuOVWRryGp6AFQwxR-u2gziwbCgudFuD/s320/000012P9LPSTRCHD-C116-F4.jpg" /></a></div>
Źródło: http://www.styl.pl/magazyn/wywiady/news-juz-nie-femme-fatale,nId,66021M.M.Lemberghttp://www.blogger.com/profile/07046356475985395243noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1106909515087494620.post-79583645435002044052014-02-20T15:44:00.000+01:002014-03-14T07:14:53.833+01:00Małgorzata?<b>Kobieta o mrocznej przeszłości</b>.
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7y8VDJNgdsB1csiaYykPSyrqVq0ChqdXdoeVt-UvIIszeXGVXZCS1UlnlqkmqU0rU53bRa2lX_4yqULBStCtT2PixdiUgSJ5nxP9TXxNlvlt1HQsVFFQwCMHH6b3XuUUg3VVXb5TqVG6l/s1600/ewa-bukowska-img-0707.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7y8VDJNgdsB1csiaYykPSyrqVq0ChqdXdoeVt-UvIIszeXGVXZCS1UlnlqkmqU0rU53bRa2lX_4yqULBStCtT2PixdiUgSJ5nxP9TXxNlvlt1HQsVFFQwCMHH6b3XuUUg3VVXb5TqVG6l/s320/ewa-bukowska-img-0707.jpg" /></a></div>
Źródło: http://filmaster.pl/osoba/ewa-bukowska/M.M.Lemberghttp://www.blogger.com/profile/07046356475985395243noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1106909515087494620.post-33264936282584474812014-02-20T15:29:00.000+01:002014-02-20T15:29:29.891+01:00Tymański?
Tymański, policjant, wdowiec, nieustannie godzący skomplikowane życie rodzinne z zawodowym awansem. <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjE02RFwlqw2v24-Ml32X7RH7UO0y0mIhG_M-TjDQf2UImJnx6e-zsZE98jBDDG_78TFbgPKXIwWvcr-B_Uix9zMlRmpGH0YvoELJf42IUwOcEPOgU8aalnQ0XVR8WX5310L2MCTz1C8khG/s1600/karolak.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjE02RFwlqw2v24-Ml32X7RH7UO0y0mIhG_M-TjDQf2UImJnx6e-zsZE98jBDDG_78TFbgPKXIwWvcr-B_Uix9zMlRmpGH0YvoELJf42IUwOcEPOgU8aalnQ0XVR8WX5310L2MCTz1C8khG/s320/karolak.jpg" /></a></div>
Źródło: http://fashion.apart.pl/2009/11/tomasz-karolak-wywiad/M.M.Lemberghttp://www.blogger.com/profile/07046356475985395243noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1106909515087494620.post-62369330268916312772014-02-20T15:17:00.000+01:002014-02-20T15:17:28.218+01:00Witczak?
Witczak, komisarz stołecznej policji: detektyw, jazzman i samotnik w trudnej relacji z kobietą o mrocznej przeszłości.
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiO20ZlQ5rxsTUwfD7dxY6INoJaGvxpIxg-7h67a_1czefK0lP6FKDajOZ66goFrkl8FNIxuETDVdqQFGRHJxwQSPubbGf8s73wy7FvZ9HpAMMQpP4Rsrm4ba1MHHMruhuPyB0aoZMapqec/s1600/286689_art.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiO20ZlQ5rxsTUwfD7dxY6INoJaGvxpIxg-7h67a_1czefK0lP6FKDajOZ66goFrkl8FNIxuETDVdqQFGRHJxwQSPubbGf8s73wy7FvZ9HpAMMQpP4Rsrm4ba1MHHMruhuPyB0aoZMapqec/s320/286689_art.jpg" /></a></div>
Źródło http://menstream.pl/wiadomosci-reportaze-i-wywiady/slowa-abp-michalika-to-diabelska-dialektyka-andrzej-chyra-ostro-o-kosciele,0,1408706.htmlM.M.Lemberghttp://www.blogger.com/profile/07046356475985395243noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1106909515087494620.post-8942626644348122502014-02-20T15:05:00.000+01:002014-02-20T15:05:18.753+01:00Cyna?Cynowska, dziewczyna, która do policji przyszła z fundacji Itaka, gdzie po traumatycznych doświadczeniach poprzysięgła ścigać przestępców do upadłego
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHofubafaVfKo8GqHWSEn8NPTQrqlxiEHZlkWuDLVRG7EePCrq39L4r-GtkjOaN09NGz2nQjh8bDxvfBIDJQzyBY71QL30HHzAmKt-e64F5zSznjiM0TCUHl5DCHTt7_eMtOntjwTvAKUO/s1600/mariapeszek.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHofubafaVfKo8GqHWSEn8NPTQrqlxiEHZlkWuDLVRG7EePCrq39L4r-GtkjOaN09NGz2nQjh8bDxvfBIDJQzyBY71QL30HHzAmKt-e64F5zSznjiM0TCUHl5DCHTt7_eMtOntjwTvAKUO/s320/mariapeszek.jpg" /></a></div>
Źródło: http://kulturaonline.pl/maria,peszek,jezus,maria,peszek,galeria,24151,36431.html M.M.Lemberghttp://www.blogger.com/profile/07046356475985395243noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1106909515087494620.post-27099924610834651592014-02-02T23:00:00.000+01:002014-02-20T14:55:46.934+01:00Lemberg pozdrawia z frontuTrwa proces produkcyjny książki. Jesteśmy po pracy redakcyjnej, w czasie korekty. Trwają przymiarki do akcji promocyjnej. Konstruuje się strona autorska Lemberga, trwa produkcja filmików promocyjnych. Wszystko z pomocą Działu Promocji wydawnictwa Prószyński oraz dzięki wkładowi osób, których tożsamość ujawnię w pierwszym wpisie na stronie. Machinka promocji powoli się rozkręca. W czwartek, 13 marca 2014 książka trafi do księgarń. Bardzo jestem ciekaw ile Czytelników podejmie decyzję o tym, czy książka trafi też pod strzechy. Dodaję też zdjęcie, które jest zajawką zajawki.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQvDrFr76vrvaSIIcNuswCjLDE1kDVKduwP5mGEn5Zu_EsID_DOpBQGMqYvwjbjI-TqZn_Svt9xHlFrbPM0ggtli95jz-wmxUpH-mUg23kGpqub3PkAnxe83_iLjLm7Xp-lYljssUnvPo3/s1600/zaj_zaj.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQvDrFr76vrvaSIIcNuswCjLDE1kDVKduwP5mGEn5Zu_EsID_DOpBQGMqYvwjbjI-TqZn_Svt9xHlFrbPM0ggtli95jz-wmxUpH-mUg23kGpqub3PkAnxe83_iLjLm7Xp-lYljssUnvPo3/s400/zaj_zaj.jpg" /></a></div>M.M.Lemberghttp://www.blogger.com/profile/07046356475985395243noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1106909515087494620.post-38690889631159165862014-01-24T18:01:00.001+01:002014-02-20T14:55:30.078+01:00Zasługa nocySzanowni Czytelnicy! Wydawnictwo Prószyński i M.M. Lemberg od 13 marca 2014 zapraszają do księgarń!
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgq8aopULvHfLtZA3N6DBbDT95-fpoTQlNN6gEL8sZDvVPA5YaLVRnNvER9j_3BW8zyyMQ0mA4mP0gybsvbMV07Y2qHoOGiMVnuhSpHuij95OeujKTOhjTivX0HX7JqK1p6fzxQo1I6cuk2/s1600/Zasluga+nocy.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgq8aopULvHfLtZA3N6DBbDT95-fpoTQlNN6gEL8sZDvVPA5YaLVRnNvER9j_3BW8zyyMQ0mA4mP0gybsvbMV07Y2qHoOGiMVnuhSpHuij95OeujKTOhjTivX0HX7JqK1p6fzxQo1I6cuk2/s400/Zasluga+nocy.jpg" /></a></div>
Projekt okładki pan <a href="http://mamaius.blogspot.com/">Mariusz Banachowicz</a>M.M.Lemberghttp://www.blogger.com/profile/07046356475985395243noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1106909515087494620.post-84286644351610982052013-10-29T14:21:00.000+01:002013-10-29T14:21:37.159+01:00POCzego dowiedzieliśmy się na konwersatorium z Markiem Krajewskim? Tak w skrócie:<br> <ul>
<li> 1. Jaka jest różnica między inspiracją a transpiracją?
<li>2. Jaki jest nasz czytelnik?
<li>3. Co to znaczy "mieć talent"?
<li>4. O czym pisać?
<li>5. Tworzenie bohatera.
<li>6. Sztuka narracji.
<li>7. Meandry akcji.
<li>8. Kompozycja utworu.
<li>9. Jak zacząć?
<li>10.Jak tworzyć scenę?
<li>11.Jak stworzyć udany dialog?
</ul> <br><br>
Powyższe zagadnienia zostały bogato zilustrowane przykładami zarówno z literatury głównego nurtu jak i tej rozrywkowej.
A swoją drogą przedziwne są te podziały, w X Muzie zdaje się przebiegają one zupełnie inaczej. Odpowiedź dlaczego jest dobrym tematem nie tylko na odrębny post, ale i na całą pracę analityczną. Zamiast jednak snuć mętne rozważania dziękuję Markowi Krajewskiemu za wysiłek jaki włożył w przygotowanie i przeprowadzenie tych owocnych warsztatów! Odrębne podziękowania należą się też organizatorowi, czyli Fundacji "Znaczy się". M.M.Lemberghttp://www.blogger.com/profile/07046356475985395243noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1106909515087494620.post-72325887622969179882013-10-17T19:00:00.000+02:002013-10-17T19:00:16.339+02:00Zwroty akcji przełomu pór rokuByło to tak. Ostrzyłem sobie zęby na uczestnictwo w warsztatach MFK Wrocław, zabiegałem o miejsce na rocznym kursie scenariopisarstwa. Nie udało się. Jednak tego samego dnia, którego dowiedziałem się o obu bolesnych porażkach, przyszła wiadomość z Agencji Manuskrypt - Witczak przeszedł przez kolegium w Wydawnictwie!!!
A w październiku los zaskoczył kolejną miłą niespodzianką - warsztaty w Krakowie, z samym Markiem Krajewskim!!M.M.Lemberghttp://www.blogger.com/profile/07046356475985395243noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1106909515087494620.post-8570698361257450042013-10-17T18:55:00.000+02:002013-10-17T18:55:16.170+02:00Dobra wiadomośćPropozycja wydawnicza właśnie uzyskała swojego Wydawcę, przekształciła się w Rzecz, na którą podpisałem umowę. Z jakim wydawnictwem? Na razie zachowajmy tajemnicę, nie z powściągliwości, tylko i wyłącznie, żeby nie zapeszyć. Czeka nas przecież jeszcze redakcja tekstu, trudne oceny, analiza, być może zmiany. Wiemy jednak, że Rzecz, nazywana roboczo <i>Witczakiem</i> zyskała ogromne szanse na druk!
Zapewniam, że planuję długie podziękowania!M.M.Lemberghttp://www.blogger.com/profile/07046356475985395243noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1106909515087494620.post-18436362917178495222013-05-18T09:33:00.001+02:002013-05-18T09:33:09.764+02:00Jak pisać wielkie rzeczy?Te refleksje nasunęły mi się po lekturze felietonu Krzysztofa Vargi "Brzechwa dzieciofob" (DF nr120/1027), który powstał pod wpływem lektury książki "Brzechwa nie dla dzieci" Mariusza Urbanka. Cytuję: "Miał Brzechwa, zamożny prawnik, kompleks kuzyna Bolesława Leśmiana. Były to wspaniałe czasy, gdy prawnicy zazdrościli pisarzom talentu, rzecz dziś nie do pomyślenia, dziś każdy rozsądny pisarz marzy, by zarabiać tyle, co prawnik. Pisał więc zaciekle Brzechwa wiersze, które Leśmian raczej w słabym poważaniu miał, nikt dziś wierszy dla dorosłych Brzechwy nie pamięta. (...)Przez całe życie nosił w sobie Brzechwa kompleks, że go inni pisarze i krytycy poważnie nie traktują, że go za autora dziecięcego wyłącznie mają, a on epokowe i nieśmiertelne liryki dla dorosłych pisze. Twórczość bajarska to jest w ogóle poboczna sprawa, ja nade wszystko wzniosłym, arcypoważnym poetą jestem! Nie chciał być zapamiętany jako bajkopisarz, chciał być zapamiętany jako wielki liryk. Wielu tak miało. Na przykład Ferenc Molnar chciał, by go świat zapamiętał jako wielkiego dramaturga, dziś nikt jego sztuk nie pamięta, a jedynie "Chłopców z Placu Broni", których napisał, by długi karciane spłacić, a nie z powodu miłości do dzieci."<br>
Smutna historia, ale może kryje się w niej sposób na pisanie wielkich rzeczy? Może bajki Brzechwy były tak dobre, ponieważ pisane bez ciężaru wielkich nadziei? Ot, tak sobie. Wielkie miały być te zapomniane liryki, na nich zawiesił swoje ego, swoje "Non omnis moriar", a więc i lęki i blokady twórcze. Trzeba wyznaczyć sobie cel - wielki i niekoniecznie realny. A potem, na boku, pisać jakieś tam wypociny dla zabawy, albo dla spłaty długów!M.M.Lemberghttp://www.blogger.com/profile/07046356475985395243noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1106909515087494620.post-12794143770646869692013-04-07T09:30:00.000+02:002013-04-07T09:30:16.557+02:00Dziesięć wilków Sephena Kinga"Joseph Stefano, który napisał scenariusz do <i>Psycho</i>, nazywa nocne lęki "wilkami". Trafnie i obrazowo, bowiem początkujący autor powieści grozy pojmuje, że fobie najpierw trzeba skonkretyzować. Dopiero potem można próbować straszyć czytelnika, co jest istotą tej zabawy. Przyjrzyjmy się więc paru wilkom, dobrym znajomym nas wszystkich. Ktoś zechce może zmienić porządek na mojej liście, coś ująć lub dodać coś z własnej kolekcji, jest to przecież lista dyskusyjna. <br><br><br>
<ol>
<li>Lęk przed ciemnością.
<li>Lęk przed czymś lepkim.
<li>Lęk przed oszpeceniem.
<li>Lęk przed wężami.
<li>Lęk przed szczurami.
<li>Lęk przed zamknięciem.
<li>Lęk przed robactwem.
<li>Lęk przed śmiercią.
<li>Lęk przed innymi ludźmi.
<li>Lęk o kogoś.
</ol>
<br><br>
Wilki mogą też chodzić parami lub nawet watahami."
<br><br><br>
Za: <i>Sztuka pisania</i> Wyd. Galaktyka, Łódź, 1996.
M.M.Lemberghttp://www.blogger.com/profile/07046356475985395243noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1106909515087494620.post-48015732560703727482013-03-17T08:50:00.001+01:002013-03-17T08:50:44.454+01:00DPTZa blogiem <a href="http://autortohton.blogspot.com/">Autortohton</a>.<br><br>
Czynności wstępne.<br><br><br><br>
1. Poświęć godzinę na napisanie jednozdaniowego streszczenia swojej historii.<br><br>
2. Poświęć następną godzinę na rozszerzenie treści tego zdania do jednego akapitu.<br><br>
3. Napisz krótki opis każdej postaci.<br><br>
4. Poświęć kilka godzin na rozszerzenie każdego zdania w streszczeniu z punktu drugiego, do pełnego paragrafu. Wszystkie akapity oprócz ostatniego powinny kończyć się katastrofą. Ostatni powinien zawierać to jak książka się kończy.<br><br>
5. Poświęć dzień lub dwa i napisz jednostronicowy opis każdego głównego bohatera oraz półstronicowy opis każdej istotnej postaci.<br><br>
6. Poświęć tydzień na poszerzenie jednostronicowego streszczenia do czterech stron.<br><br>
7. Poświęć kolejny tydzień na napisanie szczegółowego opisu każdej postaci.<br><br>
8. Przygotuj się do napisania pierwszego szkicu powieści: zrób listę wszystkich scen, które będziesz chciał w niej zawrzeć.<br><br>
9. (Punkt opcjonalny.) Używając edytora tekstów zacznij pisać narracyjne streszczenie całej historii.<br><br>
10. W tym punkcie zacznij pisać pierwszy prawdziwy szkic powieści.<br><br>
Takie to proste!
M.M.Lemberghttp://www.blogger.com/profile/07046356475985395243noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1106909515087494620.post-85928888246755406682013-03-17T08:44:00.000+01:002013-03-17T08:44:16.335+01:00Readers DigestTekst z Wyborczej Świątecznej 16.03.13 – fragmenty eseju „Czarownik nieznanego plemienia” autorstwa Przemysława Czaplińskiego, profesora Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
<br><br><br>
Z literaturą jest, tak, że kiedy omawiamy doniosłe sprawy przez nią wyrażane, nie powinniśmy zapominać, że potrafi ona sprawiać przyjemność. Ta dziwna relacja między przyjemnością i ważnymi znaczeniami wydaje się przenikać całą twórczość izraelskiego pisarza.
<br><br><br>
Oz nie pisze na eksport. Nie sporządza portretu egzotycznej inności ani też nie sili się na przesłanie uniwersalne. Pozostaje wierny zwykłym ludziom. Co więcej, życie codzienne bohaterów wykorzystuje jako pryzmat pozwalający obejrzeć całe społeczeństwo. Więzi rodzinne, relacje międzypokoleniowe, kontakty sąsiedzkie to największa pajęczyna społeczna. Oz dzieli się tutaj z nami swoją intuicją socjologiczną, która mówi, że społeczeństwo w całości potrafi wytworzyć tylko takie więzi, jakie wytwarzają ludzie w codziennych kontaktach.<br><br>
Tak charakteryzowany Amos Oz wbrew temu, co się o nim pisze, wydaje mi się raczej realista społecznym niż psychologicznym – raczej pisarzem od kapitału komunikacyjnego niż od kapitału psychicznego.
Co charakterystyczne, aby odsłonić ów kapitał, aby pokazać, jakimi zdolnościami do tworzenia więzi dysponują bohaterowie, pisarz stawia ich często wobec kryzysu. Małżeństwa, rodziny, kręgi sąsiedzkie są tu ustawicznie poddawane próbie więzi.
Kluczową dla Oza sprawą jest ta związana z przyjemnością. Wbrew wnioskowi, który moglibyśmy wyciągnąć, prawdziwym przeciwieństwem przyjemności nie jest powaga, Przeciwieństwem przyjemności jest rozkosz.
Rozkosz to ekstaza, której nie można przeżyć. Jest jednokrotna, bo jej powtórzenie będzie już tylko przyjemnością; jest jednokrotna, bo jej doświadczenie zmienia niepowrotnie tego, który rozkoszy doznał. Rozkosz opiera się na całkowitym zawładnięciu obiektem, na skruszeniu jego granic i ustanowieniu siebie w pozycji ostatecznego dawcy sensu.Rozkosz jest właśnie tym, czego poszukują niektórzy bohaterowie Oza. Kiedy marzą, by poznać całą prawdę, by wreszcie zrozumieć kobietę, by wymyślić kompletny porządek życia zbiorowego, fantazjują o rozkoszy – o przeniknięciu do środka rzeczywistości, o podboju, który unieruchomi historię.<br><br>
Przyjemność jest o wiele słabsza, mniej atrakcyjna, nieekstatyczna. W tłumaczeniu na ustroje polityczne powiedziałbym, że rozkosz jest erotyką totalitaryzmu, przyjemność – erotyką demokracji. Pełne poznanie, pełna władza, pełna kontrola to fantazmaty rozkoszy. Przyjemność opiera się na uznaniu nieprzekraczalnych i nienaruszalnych granic obiektu; doświadcza jej ten, kto nie dąży do prawdy ostatecznej, do całkowitego zrozumienia kobiety, do rozwiązania zagadki życia społecznego.
W swoim wcieleniu publicystycznym Oz określa groźne skutki politycznej rozkoszy. Wcielają się one najpełniej w fanatyka.
Fanatyk to ktoś, kto pragnie, by wszyscy byli tego samego zdania. A także ktoś, kto sądzi, że myślących inaczej należy zlikwidować. To nie konkretny pogląd czyni z nas fanatyków, lecz przeświadczenie, że broniąc owego poglądu, możemy przekroczyć wszelkie granice, pogwałcić wszelkie zasady i zrobić wszystko z ludźmi myślącymi inaczej. Dlatego można być fanatycznym wegetarianinem i fanatycznym mięsożercą, fanatycznym syjonistą i antysyjonistą. Fanatyzm żywi się rozkoszą wyobrażenia o całkowitym uporządkowaniu świata.<br><br>
Przyjemność opiera się jednak nie tyle na wyrzeczeniu, na świadomym powstrzymywaniu się od całkowitego podboju, lecz raczej na doświadczeniu granic drugiego człowieka jako warunku samej przyjemności. Ten, kto głosi chwałę przyjemności, wie, że likwidacja cudzych granic właściwa aktowi rozkoszy niczego nie przyniesie: erotyczny kolonizator pochłonie swój obiekt, niczego nie dowiadując się o obiekcie przez siebie posiadanym. Kto więc chce poznać siebie, musi sam ustanowić nieprzekraczalne granice drugiego człowieka. Być może w prozie Amosa Oza chodzi właśnie o to – o rolę literatury w ustanawianiu granic, a także o rolę granic w doświadczaniu przyjemności. Inaczej mówiąc o związki między wyobraźnią, erotyką i polityką.
<br><br>
Izraelski pisarz nie zabiega jednak o rozrywkę. Oz nie tworzy dla rozbawienia. W jego esejach na plan pierwszy wybija się raczej pojmowanie literatury jako bezinteresownej gry w wielość. Istotą wielości jest uwzględnienie więcej niż dwóch róznych stron – więcej niż dwóch przeciwników, dwóch postaw czy dwóch światopoglądów.<br>
Kiedy bowiem udaje się komuś zredukować wielość wartości do dwóch, wówczas ktoś taki odnosi pyrrusowe zwycięstwo nad życiem. Oto dysponuje światem podzielonym na pół, razem z tym podziałem otrzymuje władzę nad różnicami. Dzięki temu może budować proste opozycje między prawem a bezprawiem, ludźmi moralnymi i niemoralnymi, społeczeństwem niewinnym i winnym. Krótko mówiąc: między „nami” i „nimi”, między „swoimi” i „obcymi”. Gdyby ktoś tworzył literaturę wg tego modelu, zachowałby śmiertelną powagę i jednocześnie zgubiłby życiową doniosłość pisania. Bo literatura jest właśnie od wynajdywania trzeciej strony w świecie podzielonym na dwa, od konstruowania punktu widzenia, z którego nikt nie patrzył, od zawieszenia znaczeń, które panują w życiu społecznym. Dobra literatura powstaje tylko wtedy, gdy przekroczone zostają oczywistości. Dobra książka – bo pozostać przy skojarzenia przyjemnościowych – powinna sprawić, że na plaży nudystów lekceważymy piękno nagich ciał i z niewinną pasją podglądamy bohaterów powieści.
<br><br><br>
W tomie esejów opatrzonych tytułem „Czarownik swojego plemienia” Oz posługuje się tytułowym określeniem dla nazwania funkcji pisarza. Stwierdza, że wielcy twórcy potrafią być „czarownikami swojego plemienia”. Aby wyjaśnić tę metaforę, izraelski pisarz kreśli wizerunek społeczeństwa, jako wartości nieustannie zagrożonej. Człowieczeństwo, rozumiane jako kluczowa właściwość istoty ludzkiej i treść więzi spajającej ludzi, jest płynną substancją, która w każdej chwili może zamienić się w obcego. Zagrażają człowieczeństwu demony wewnętrzne, takie jak zło, choroba, cierpienie czy okrucieństwo, i zagrażają nam demony zewnętrzne czyli wojna, katastrofa, przemoc. <br>
Tu pojawia się czarownik, który wciąga demony do opowieści – przemienia je w element narracyjnego rytmu, wplata w ciąg wydarzeń. Przechodzi od hiperboli, od wyolbrzymienia właściwego grozie, do metonimii, zamieniając rzeczy niewymawialne w nazwy porządku ludzkiego. „Pomaga przetrwać wieczne oblężenie. Zwierzęta, pioruny, ogień, woda, żądza, choroba i śmierć muszą tańczyć w takt jego opowieści.”<br>
Stwierdzenia te, choć piękne, odsłaniają groźbę relatywizacji zła. Jeśli istnieje rytm, w który można wpleść wojnę, to wojna daje się upiększyć. Jeśli istnieje nieskończona wielość punktów widzenia, to „zło” będzie postrzegalne tylko z jednej perspektywy, podczas gdy z innej może okazać się względne, mniej szkodliwe, wybaczalne. Jeśli dobrze rozumiem myśl Oza, właśnie podjęcie owego ryzyka wybaczenia jest sensem literatury. Tylko stworzenie takiej perspektywy, z której widać coś więcej niż jednoznaczność ludzkiego życia i ludzkiego czynu i z której widać horyzont możliwego wybaczenia, sprawia, że warto pisać. Dlatego dobra literatura, albo nawet – wielka literatura – stroni od doskonałości, sukcesów i zwycięstw. W wygranej wojnie pisarz szuka przegranych, w sukcesie tych, którzy na nim nie skorzystają, w doskonałości wypatruje niedopasowania.
M.M.Lemberghttp://www.blogger.com/profile/07046356475985395243noreply@blogger.com0